Kliknij na obrazki, aby je powiększyć.
Mury Zamościa.
Karol Ferdynand Waza, akwaforta W.Hondiusa wg. portretu pędzla Daniela Schultza
Jan Kazimierz, portret reprezentacyjny pędzla Daniela Schultza
Zamek w Zbarażu.
Zamek w Zbarażu, pałac wewnętrzny, stan obecny, kliknij, aby obejrzeć więcej zdjęć..
|
Zaraz po ucieczce regimentarzy spod Piławiec Jeremi wykazując się po
raz kolejny zdrowym rozsądkiem, nie poszedł w ślady regimentarzy i jego
odwrót zatrzymał się pod
Lwowem. Tam postanowił zebrać wojsko ponownie. Faktem tym niewątpliwie
uratował Rzeczpospolitą, bo w Warszawie możnowładcy zaczęli ze strachu
spławiać kufry z majątkiem Wisłą do Gdańska. Sądząc z tego faktu obrony
nie planowali! Jeremi zaś obejmuje dowództwo, powiadamia o tym kanclerza
Ossolińskiego i zostaje zatwierdzony przez sejm na stanowisku regimentarza. Jako
dowódca w formie pożyczki bierze, o co go długo błagano, od Lwowian pieniądze na zaciąg wojska.
Z tej pożyczki jako argumentu będzie korzystał Jan Kazimierz przy pozbawianiu
Jeremiego Buławy (o tym jeszcze będę pisał). Wraz z tak zaciągniętym wojskiem
Jeremi opuszcza Lwów. Ten fakt jest od lat obiektem bitew wśród historyków,
jedni zarzucają mu ucieczkę, inni oszustwo. Jednak chyba jedynym słusznym jest zdanie pana Edwarda
Kubali - to wojsko było jedyną zorganizowaną siłą zbrojną Rzeczpospolitej, a
jeżeli Jeremi zamknąłby się we Lwowie to zostawiłby Kozakom otwarte drzwi
na resztę kraju. Tak, więc Jeremi opuszcza Lwów i pozostawiając w mieście odpowiednią ilość obrońców, a komendę nad miastem oddając Arciszewskiemu.
Arciszewski jednak formalnie przekazał ją burmistrzowi Grozwayerowi, choć praktycznie nadal sam dowodził.
Sam Kniaź udaję się do Zamościa - by tam szykować obronę, Zamość
posiadający potężną artylerię, i zasilony przez Jeremiego mógł się bronić
znacznie dłużej niż Lwów toteż, Jeremi zastosował podobną taktykę jak we Lwowie - komendę
nad miastem oddaje Ludwikowi Weyherowi. A sam wraz z jazdą, niezdatną
w obronie, opuszcza miasto, aby móc gnębić tyły wroga podjazdami.
Wkrótce jednak postanawia osobiście stawić się w Warszawie na elekcję Króla.
Co do losów Lwowa i Zamościa - z Lwowem szło Chmielnickiemu niemrawo więc
szybko go odstąpił za okupem, z Zamościem było podobnie - Chmielnicki z
powodu nadciągającej zimy, udając przy tym dobrą wolę i chęć negocjacji
wycofuje się na Ukrainę.
Na elekcji Jeremi popierał Karola Ferdynanda Wazę - zwolennika wojennego
rozwiązania sprawy Kozackiej, jednak już pod Lwowem Chmielnicki wyznacza
swojego kandydata - Jana Kazimierza, i on też na nieszczęście Rzeczpospolitej
został wybrany. Jeremi wraz z elekcją Jana Kazimierza stał się obiektem
szykan Króla - i tak jedyną rzeczą, jaką Sejm koronacyjny uczynił co do
obrony było odebranie Jeremiemu buławy. Król wypowiedział wtedy takie słowa:
"Służyłeś , książę Rzeczpospolitej, ale nie nam; nie chciałeś, byśmy byli królem, a my teraz my nie chcemy, byś był hetmanem. (...) Przy nas być ci się nie godzi i dopóki za łaską bożą jesteśmy królem, ty naszego wojska prowadzić nie będziesz. Monarchowie szanują tych, którzy zdrowia ich pilnują i dobrze im życzą."
Sejm ten miał też sądzić winnych
klęski piławieckiej, ale skończyło się na "ukaraniu" Zasławskiego województwem
Krakowskim... Tak końca dobiega rok 1648.
Na początku 1649 trzej nowi regimentarze - Firlej, Lancokoroński i
Ostroróg ruszają na Ukrainę, jednak ich "ofensywa" szybko zamienia się
w odwrót i ostatecznie stają obozem pod Zbarażem.
Jeremi cierpiąc z powodu swojej tragicznej sytuacji
finansowej musi prosić o pożyczki na zaciąg wojsk. Ostatecznie staje pod
Wiśniowcem w sile ok 1,5 tysiąca żołnierza. 7 Lipca Jeremi wkracza do obozu
regimentarskiego, ku radości wojska wszelkiego. Jeremi na wstępie karci
regimentarzy za złe przygotowanie obozu. Regimentarze okopują się więc
według wskazówek Jeremiego. Budową umocnień ziemnych kierował Lotaryńczyk
Dubois. Zamek, jako za mały do obrony, umocniono jeszcze obozem warownym
otoczonym wałem ziemnym. Na samym wstępie Lanckoroński i inni regimentarze
proponują Jeremiemu dowodzenie, jednak on odmawia (Lanckoroński chciał
mu nawet oddać buławę, lecz Książę odmówił słowami "nie ja panu buławę
dawał, i nie ja będę ją panu odbierał"). Ostatecznie Jeremi zgodził się
tylko na przyjęcie go do rady wojennej. Jednak to on, zarówno jako opiekun
majątków młodych, Wiśniowieckich, czyli zarządca Zbaraża, jak i jako dowódca
obrony zamku, będzie do końca uważany (i słusznie!) za faktycznego dowódcę.
Po podziale na sektory wałów (Jeremi bronił zamku i wałów łączących obóz
warowny z zamkiem od zachodu) Polacy posyłają po siano dla koni czeladź,
jednak wojska Kozackie ją dopadają i wycinają. Jest to dla obrońców strata
ok.1000 ludzi.
Pierwsze stracie wojsk Polskich z Kozakami, a raczej
Tatrami było dość symboliczne. Na przeciw siebie staje 2.000 Tatarów tatarskich
i 150 Tatarów (Lipków, czyli Tatarów osiadłych w Polsce) Jeremiego. Stosunek
sił wypada marnie, jednak mimo to Tatarzy Jeremiego ku zdziwieniu obu stron
walczyli nadzwyczaj dzielnie. Gdy Kozacy i Tatarzy zaczęli przejmować inicjatywę
Jeremi ruszył na czele swych chorągwi jazdy. W tym samym momencie, co Jeremi
centrum wojsk kozackich atakuję z jazdą Aleksander Koniecpolski, syn ś.p.Hetmana,
były regimentarz, zadając Tatarom wielkie straty (ginie min. Podskarbi
Tatarski). Jednak mimo strat Kozacy atakują taborek Jermiego, który z niewiadomych
przyczyn znajdował się na zewnątrz fortyfikacji (Ludwik Kubala twierdzi,
że właśnie zdążał do Zbaraża). Teraz z kolei Jeremi musi osłaniać odwrót
taboru w obręb fortyfikacji. Ten dzień okazał się dla Polaków zwycięski,
co dobrze wróżyło na przyszłość.
Jeremi (co zabrzmi głupio) wydaje ucztę, nam w obliczu wroga wydaje
się to mówiąc brzydko idiotyzmem, jednak miało to ogromne znaczenie moralne.
10 lipca pod Zbarażem staje Chmielnicki . 11 odbywa się straszny dla
obrońców aczkolwiek odparty szturm, po którym łatwiej było w obozie o kule
"niż w powiacie lwowskim o kokoszy owoc". Były tego dnia chwile zwątpienia,
gdy Regimentarze nie dawali rady, jednak Jeremi był wszędzie, "Wydawał
rozkazy, zagrzewał żołnierzy do walki(...)" [Jan Widacki], szturm mimo
strat został odparty. Wieczorem 13 lipca po trwającym od rana ostrzale
Kozacy przypuszczają kolejny szturm. Chmielnicki widząc, że obozu polskiego
nie weźmie jednym uderzeniem zmienia strategie: piechotę dzieli na dwie
części - jedna ma szturmować pozycję Firleja, druga pozycję
Wiśniowieckiego, ma to spowodować podzielenie się polskich i niemożność
odparcia przez nie szturmu całością sił. Ponadto na pozycje Polaków sypie
się deszcz strzał tatarskich. W krytycznych chwilach Regimentarze chcieli
się cofać do zamku, ale na to nie pozwolił Książę Siedem razy Kozacy wpadali
na polskie wały, ale za każdym razem ich odpierano. Wieczorem było blisko
do klęski - chorągiew kozacka łopotała na wałach obozu jednak Kozacy,
najprawdopodobniej planując przegrupowanie wycofali się i już na wał nie
byli w stanie wrócić. Na idące do ataku na Firleja wojska Zaporożców, uderzył
rozproszył Marek Sobieski (brat przyszłego króla - Jana) lub Koniecpolski
(dokładnie, który z nich nie wiadomo).
W trakcie walki ginie Burłaj (niegdyś zdobył on na czele Zaporożców
Synopę), kto go zabił nie wiemy. Wiemy za to jak zginął - otóż uderzył
on w lukę w wałach między miastem, a obozem. Mająca bronić tej luki piechota
Węgierska uciekła, zatrzymał ją dopiero Przyjemski zatrzymując (inni twierdzą,
że zabijając) ich dowódcę szablą. Tymczasem Burłaj wkroczył do polskiego
obozu. Miał on jednak pecha, bo obrońcy wałów otaczają go i wycinają, a
idące dla niego posiłki rozgania jazda.Ostatecznie i ten szturm odparto.
Ten dzień ujawnił wszystkie mankamenty wałów - za duże rozmiary utrudniające
obronę. Toteż w nocy z 13/14 wzniesiono i zajęto pozycje w mniejszych wałach.
16 Lipca Kozacy próbują szczęścia szturmując zamek i chcąc odciąć obrońców
od jedynej studni jednak i ten zamiar spełzł na niczym. 19 lipca następuje
najpotężniejszy, a zarazem najlepiej przygotowany szturm.
Tego dnia też kozacy użyli po raz pierwszy i ostatni wież
(raczej w wypadku pana Hoffamana wiezy) oblężniczych zwanych po rusku
"Hulajgrodami", nie wiemy ile ich było, bo ich liczba podawana przez kronikarzy
waha się od kilku do kilkudziesięciu. Silny szturm połączony z atakiem
Hulajgrodów o mało nie zakończył dziejów oblężenia Zbaraża. Jednak w obliczu
klęski zdarzyło się coś, co wszyscy odczytali, jako opatrzność niebios
- spadł deszcz. Hulajgrody ugrzęzły, a opady ochłodziły temperament atakujących,
którzy wycofali się. Urządzenia oblężnicze pozostawiono pod słabą strażą
niedaleko obozu polskiego. W nocy z tego ostatniego wyruszyła wycieczka,
która spaliła owe wieże (i jak przy tym wygląda wersja zniszczenia wieży
na filmie pana Hoffmana?). Niepowodzenie szturmów, oraz krwawe straty zmusiły
Chmielnickiego do zaprzestania ich i rozpoczęcia blokady warowni. Metoda,
jaką przyjęli Kozacy była iście genialna - wznieśli oni wysoki wał znacznie
wyższy od polskiego, z którego można było mierzyć do wnętrza polskiego
obozowiska. Odtąd Polacy musieli okopywać nawet konie i budować schrony,
każdy ruch w polskim obozie był natychmiast zauważany. Roznoszenie rozkazów
stało się śmiertelnie niebezpieczne. Codziennie od kul ginęło wielu towarzyszy.
Próby rokowań z Chanem dwukrotnie skończyły się groźbą, że jutro wytarga
on wszystkich za łeb (!). Co prawda była też propozycja by Jeremi przyszedł
negocjować do obozu wroga, jednak jak zeznał pojmany podczas jednego z
wypadów "język" miało to na celu zwabienie Jaremy w pułapkę. 28 lipca miało
miejsce ciekawe zdarzenie - wracającego z poselstwa do Chana, Janickiego
odprowadził polski szlachcic - Jan Wyhowski, kupiony przez kozaków z niewoli
tatarskiej pod Żółtymi Wodami za jedną kobyłę, obecnie pisarz wojsk zaporoskich,
a jak się okazało 20 lat później - przyszły hetman zaporoski i współtwórca
unii hadziackiej. 30 lipca Polacy wycofują się do 10-cio krotnie mniejszego
od pierwszego obozu , co było spowodowane stale kurczącą się liczbą obrońców,
jak i potrzebą oddalenia się od wału kozackiego. Głód i choroby tak dawały
się oblężonym we znaki , że czeladź błagała aby ją wypuścić z obozu (łudziła
się, że tatarzy wezmą tak wynędzniałych ludzi w jasyr. Jednak, jak sie
potem okazał, gdy wypuszczono 4000 chłopów, wszystkich wycięto. Mimo to
reszta czeladzi prosiła o wypuszczenie, na co nie zgodził się Jeremi i
kazał żywić czeladź z resztek racji wojskowych. 6 lub 7 czerwca u króla
w Toporowie zjawia się z listem od Jeremiego niejaki Mikołaj Skrzetuski,
towarzysz chorągwi pancernej, przebrany za Chłopa, aby dotrzeć do króla
przepłynął on staw Zbaraski. W nagrodę miał on otrzymać najbliższy wakatujący
wakans, na zaliczkę otrzymał od króla 100 czerwonych złotych, od Kanclerza
szaty, konia i czapkę.
15 Sierpnia Kozacy sądząc, że oblegani z okazji
święta Matki Boskiej Zielnej udadzą się do kościoła, szykowali szturm,
jednak podstęp rozpoznano i niewielu w tym dniu wysłuchało mszy. Tymczasem
pod Zborowem trwała bitwa między Królem idącym z posiłkami dla Zbaraża,
a Chmielnickim. Do dziś nie wiadomo ostatecznie, kogo uznać za jej zwycięzcę
- każda ze stron uznawała się za niego. Ja uważam, że zarówno bitwa, jak
i ugoda były klęskom dla Polski. Ostatecznie 23 sierpnia pod Zbaraż dociera
Tobiasz Minor z wiadomością dla Obrońców, że pod Zborowem zawarto ugodę
z Chmielnickim, tego dnia swoje fortyfikacje opuszczają Kozacy, i 25 ruszają
szykiem taborowym na Ukrainę. Polacy fortyfikacje kozackie niszczą na wszelki
wypadek.
Akcent kończący bohaterską obronę musi być niestety
też niechlubny, bo tuż po obronie wybucha między Ostrorogiem, a Firlejem
i ich wojskami regularna bitwa o stare XVI-wieczne działo pozostawione
przez Kozaków jako przestarzałe.
Król w ugodzie Zborowskiej zobowiązał się, ku gniewowi
obrońców zapłacić Chanowi, rzekomo obiecany przez obleganych okup, jednak
Firlej nie zgadza się na płacenie czegokolwiek. ostatecznie obrońcy płacą
40.000 z rzekomych 200.000 zł.. Obrońcy wycofują się z zamku w kierunku
na Gliniany gdzie kazał się im stawić Król. Uprzednio dzielą się na trzy
części. Jeremiemu przypadło dowództwo resztek jazdy, które miały uchronić
Polaków od ewentualnej powtórki z Żółtych Wód, gdzie Tatarzy zaatakowali
cofające się wojska polskie po zawarciu ugody. Opuszczało wojsko z żalem
miejsce, w którym okryło się wieczną chwałą. Tym bardziej żal im musiało
być ok. 2.000 zabitych w polu i zmarłych od ran, że ugoda zborowska nie
była współmierna do ich sukcesu...
A oto warunki ugody zborowskiej:
- podnosiła ona rejestr kozaków do 40.000 z 7.000
- znosiła Unię Kościelną
- metropolita Kijowski miał mieć miejsce w Senacie
- znosiła własność szlachty do ziem w trzech województwach, na tych
terenach władze mogli pełnić tylko Ukraińcy i nie wolno tam było wkraczać
wojskom hetmańskim .
- zatwierdzała Chmielnickiego jako Hetmana Wojsk Zaporskich
- zezwalała Tatarom na zgrabienie, w drodze powrotnej na Krym, Podola
i Bracławszczyzny.
|